Gdy Środa rym poda
Tomik poezji Leonarda Turkowskiego "Gdy Środa rym poda..." opublikowany został w 1938 roku w Środzie drukiem i nakładem Drukarni Średzkiej, St. Malicki i Ska. Złożyły się na niego wiersze publikowane wcześniej w "Kurierze Średzkim". Oto kilka wierszy z tego tomiku.
Wieczór w miasteczku
Przez mroki ulic bezludnych
stąpa ogromne nic.
W zaułkach przystaje przecudne -
świerszcz przyszedł mu włosy strzyc.
Nuda przysiadła sobie
pomiędzy senną brać.
Co mam z ta nudą robić?
- Położę się z nią spać...
A zresztą cóż mi trzeba?
Wieczór jest długi jak rów.
Aniołom z szarego nieba
ukradnę spokój snów.
Taaak, chyba już do łóżka
wypada mi się kłaść.
Może mi puch poduszki
opowie pierzastą baśń?
Może w tę senność nocną
wdzierga się złoty mit -
jakaś legenda wzniosła
jak wieży kościelnej szczyt...
Księżyc się mleczny wygarnął
z bieli puszystych chmur
i z jedynaczką latarnią
niegrzeczny wiedzie spór.
Aż domy rozespane
gorszą się kłótnią tą.
W mig gaszą senne okna
i w cichej grozie drżą.
A może kościół (o Boże,
toż to jest straszna rzecz!)
obali się ze zgrozy
jak cztery wieki wstecz...
A może (jak niedawno)
z murów więzienia złych
zbiegnie bandyta sławny
aby pogodzić ich...
A może w takiej chwili.
gdy w mieście szerzy się złość -
wyjdzie na balkon swej willi
pan sędzia - jego mość...
... Nuda po ścianach chodzi
i sufit kiwa się.
- Gdzie jestem? Aha, w Środzie!
- Co robię?... Aha, śpię.
Środa, jesień 1933
Cmentarz powstańców
Jesień kwiatów jesiennych powodzią
w kupach liści w barwach sukni chodzi.
Czy dziś we mnie życia jeszcze stanie?
bo na grobach śmierć śmiercią pogania.
Kości trupich towarzystwo bratnie
zmartwychwstaje do śmierci ostatniej.
Ziemia tuli życiem świętej śmierci -
których dla niej popękały serca.
Bierze w żywioł wilgotnej otchłani
tych, co łona rozpruwali dla niej.
Tam gdzie pierwsza wsiąknęła krwi kropla
poszły ciała i duchy samotne.
Jednym celem miłości - złączenie:
trzeba było obrócić się w ziemię.
Trzeba było na grób swój zasłużyć:
serce swoje w pług rodny rozpłużyć.
Wydać owoc dojrzały czerwienią -
potem w ziemię się czarną zamienić.
Środa, październik, 1937
Wiersz pochodzi z tomiku "Gdy Środa rym poda", opublikowanego w Środzie w 1938 roku. Tomik jest w pewnej części zbiorem wierszy drukowanych wcześniej w "Kurierze Średzkim" a wiersz zapewne odnosi się do cmentarza powstańców wielkopolskich w Środzie. Zobacz oryginalny tekst z tomiku.
Ulica Wrzesińska
Ulica moich pustelni.
Któż co wie o tym?
Był, żył i pisał wiersze.
Pił wódkę około soboty.
Mieszkał raz tu pod szóstym,
raz pod dwudziestym trzecim.
W południe z książką w plantach
patrzył jak bawią się dzieci.
Ku cmentarzowi spływały
pogrzeby rzęsistym smutkiem.
I było skąd brać się wierszom.
I było po co pić wódkę.
Środa, lato, 1937
Dworzec w Środzie
Czerwony domek w drzew bukiecie,
sztachety, pompa z klapką "woda",
pissoir drewniany, dach peronu
i tych pięć liter: Ś - r - o - d - a.
Pociąg, wołanie, parę osób,
konduktor: odja -- a -- azd! poszum drzewa --
o, przyjdź, pieszczoto łask spokoju
milsza niż w Buku, Wrześni, Pniewach...
Ktoś kiwa chustka, pociąg rusza,
szum pary, rumot -- cisza płynie
i już zamarcie rojnych światów
słodsze niż w Mławie albo Pszczynie...
Bo już opadło niebo ciszą
i kasztan strumień wiewu podał
i tych piec liter na peronie:
Ś - r - o - d - a.